aaa4 |
Wysłany: Pią 11:45, 28 Wrz 2018 Temat postu: 876 |
|
Prowadzac Meggie do toalety, straznik wzial ze soba gazete. Po drodze zdazyl jeszcze ukatrupic trzy cmy i motyla obijajacego sie bezradnie o gole sciany. Wreszcie otworzyl ostatnie drzwi przed schodami prowadzacymi na dol."To tylko kilka krokow! - pomyslala Meggie. - W kazdym razie schody pokonam szybciej od straznika".
-Prosze cie, Meggie, zapomnij o ucieczce! - przekonywal ja wczesniej Fenoglio. - Zabladzisz. Na
zewnatrz calymi kilometrami ciagna sie pustkowia! Twoj ojciec przelozylby cie przez kolano,
gdyby wiedzial, co zamierzasz.
"Wcale by tego nie zrobil" - myslala Meggie.
Ale kiedy znalazla sie w niewielkim pomieszczeniu, w ktorym byl tylko sedes i wiadro, odwaga ja opuscila. Na dworze bylo tak ciemno, tak strasznie ciemno. A do wyjscia tak daleko.
-Musze sprobowac! - szepnela, zanim otworzyla drzwi. - Musze! Straznik dopadl ja juz na piatym schodku. Zaniosl ja z powrotem na gore jak worek.
-Nastepnym razem zaprowadze cie d |
|